Radio Rekord onair
Radio Rekord

Wampiry z Sandomierza

W Sandomierzu, mieście o bogatej historii, na wzgórzu świętojakubskim odkryto cmentarzysko z XI wieku, gdzie odnaleziono ślady praktyk antywampirycznych. W latach 1928–1929 archeolog Józef Żurowski zbadał 124 groby, z których niektóre nosiły znamiona działań mających zapobiec powrotowi zmarłych.

OF
2024-10-31 17:00
Wampiry z Sandomierza
J. Gąssowski, Materiały do osadnictwa wczesnośredniowiecznego Sandomierszczyzny, Materiały Wczesno- Średniowieczne
3 Zdjęć
31 października i Halloween - amerykańskie święto zmarłych, obecnie mocno skomercjalizowane. Wywodziło się ono z celtyckiego Samhain - święta końca lata, gdy zacierać się miały granice miedzy światem zmarłych a żywych. Najważniejszym elementem tych świąt było palenie ognisk, które miały odstraszać złe duchy i przyciągać dobre. Ten zwyczaj palenia ognisk oraz czczenia zmarłych w momencie początków zimy szeroko opisywał James George Frazer w swojej książce „Złota Gałąż”. Ogniska mieli palić chłopi w Niemczech, Czechach, Polsce, Rosji i na Bałkanach. Zwyczaj celebrowania właśnie tego momentu był czymś wspólnym. Tu można chociażby wspomnieć o Dziadach, których czas również przypadał na ten moment.

Przy tej okazji można wspomnieć o tym słowiańskim demonie, który zyskał największą popularność na świecie. Jest to wampir zwany także wąmpierzem, strzygą, strzygoniem, upiorem, zmorą. Mogły to być nawet różne demony. Na przykład w wierzeniach lasowiackich wg. Wilhelma Gaja-Piotrowskiego wampir pojawił się dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. Wcześniej demonami wypijającymi z ludzi krew były zmory i strzygi. Te drugie były najbliżej tego, co rozumiemy, jako wampir, czyli żywego trupa wracającego z zaświatów by szkodzić ludziom.

Wiara w trupa powracającego z zaświatów była bardzo archaiczna legendy o zmarłych szkodzącym żywych podawali między innymi starożytni greccy. Pojawiały się u nich Striges czyli wiedzmy lub ptaki mające wypijać krew z noworodków; Larwy i Lemury miały być duchami tych którzy zginęli tragiczna śmiercią i mszczą się na żywych. Z bliskiego wschodu można wskazać na Lilith będąca według mitów hebrajskich pierwszą żoną Adama, która miała stać się nocnym demonem krzywdzącym dzieci (również wypijając ich krew). Nie można chyba wskazać społeczności, która nie ma tego typu demonów.

Wampirem mieli się stawać ci, którzy parali się magią, kobiety, które zmarły podczas połogu, zmarli tragiczną śmiercią, ludzie, którzy prowadzili niemoralne życie np. mordercy i złodzieje ci, którzy narodzili się z różnego rodzaju defektami jak ogonem, podwójnymi zębami, czy karłowatością, nieochrzczone niemowlęta, samobójcy, starcy, wreszcie oskarżano osoby z za dużymi głowami. Tak naprawdę, więc łatkę wampira można było dosyć łatwo otrzymać.

Zwykle w ten sposób lokalna społeczność starała się sobie tłumaczyć serie śmierci postępujących po sobie. Na przykład, gdy umierał senior rodu, a chwile potem umierała jego żona i jeszcze zmarł sąsiad społeczność mogła przypisać to zmarłemu, który ciągnie do siebie swoich sąsiadów i rodzinę. Z tego względu często zjawiska antywampiryczne towarzyszyły czasom epidemii. Skoro upiór powracał, aby szkodzić żywym i ich uśmiercać należało w jakiś sposób z nim walczyć. I znamy cały szereg zabiegów antywampirycznych jak odwrócenie zmarłego głową do ziemi tak, aby gryzł ziemie, obcinanie głowy, kładzenie mu na szyi sierpa, aby podnosząc się podrzynał sobie gardło, przebijanie serca osikowym kołkiem, przebijanie czaszki gwoździem, krępowanie nóg i rąk, wsadzenie mu kamienia do gardła, posypanie makiem, aby go uśpić, ułożenie monet na oczach i wreszcie spalenie. Zabiegi te stosowano zarówno zaraz po śmierci osoby, którą podejrzewano o to, że może stać się wampirem tak, aby zapobiec jego wstaniu jak i już po serii zgonów i chorób, którym w ten sposób próbowano zapobiegać.

Część tych zjawisk pozostawia po sobie ślad w obrządku pogrzebowym i tu dochodzimy do tytułowych wampirów z Sandomierza. Łukasz Maurycy Stanaszek w swoim artykule poświęconym praktykom antywampirycznym z Sandomierza, wskazuje na kilka grobów z cmentarzyska na wzgórzu świętojakubskim (obok domu księży emerytów), jako mających cechy pochówków antywampirycznych. Cmentarzysko to było badane przez Józefa Żurowskiego w latach 1928-1929, niestety część dokumentacji zaginęła ponadto, co oczywiste nie zawsze metodyka badawcza spełniałaby współczesne standardy, mimo wszystko zachował się szereg danych. Na cmentarzysku odkryto 124 groby wczesnośredniowieczne, przebadano obszar 2216 m2 - samo cmentarzysko mogło mieć pierwotnie nawet do 7000 m2 - co oznacza że przebadano zaledwie 1/3 całej nekropolii którą można datować na XI wiek.

Jak już wspomniano w części z tych grobów wychwycono cechy anty wampiryczne. Można tutaj wskazać na grób 10 i 26 w których zmarli mieli obciętą głowę. W grobie 124 szkielet był skurczony i ułożony na boku, pod kolanami znajdował się ostry żelazny przedmiot, co może sugerować skrępowanie i rytualne zablokowanie nóg zmarłego, tak, aby nie wstawał. W grobie 44 ulokowanym na skraju nekropolii szkielet (prawdopodobnie karła), był ułożony na prawym boku w przeciwieństwie do pozostałych grobów leżących na wznak. W grobie 41 ze szczątkami kobiety czaszka została strzaskana i usunięta na bok a pierwotnie w jej usta wstawiono monetę. Jest jeszcze grób 90 gdzie zmarłego ułożono plecami do góry tak, aby „gryzł ziemie”. Można byłoby wskazać na jeszcze kilka grobów, jednak te wymienione mają bez wątpienia ryt działań, które miały przeciwdziałać powrotowi zmarłych do życia. To właśnie nasze tytułowe wampiry z Sandomierza.

Cmentarzysko jest datowane na XI wiek, czyli początki chrześcijaństwa na ziemiach polskich. To właśnie ta wczesna chronologia może tłumaczyć obecność zjawisk o jednak pogańskim charakterze na chrześcijańskim cmentarzu. Im bardziej rozpowszechniało się chrześcijaństwo tym tego typu działania miałyby zamierać. Ale tak naprawdę wiara w powroty zmarłych i ich szkodliwy wpływ na żywych nie ustawała. Można przytoczyć fragment z kontrowersyjnego (mocno antysemickiego) pisma archidiakona i oficjała sandomierskiego Stefana Żuchowskiego, który jeszcze na przełomie XVII i XVIII wieku wspominał o ludziach zmieniających się po śmierci w upiory i strzygi żywiących się krwią. Przykład z Sandomierza z roku 1693 gdzie w jednym z grobów miano odkryć kobietę, która w kilka tygodni po śmierci w ogóle nie ulegała rozkładowi, a po nacięciu krew miała lecieć z niej jak u żywego człowieka. Zdecydowano się w tedy na obcięcie jej głowy. Więc jeszcze w XVII wieku w Sandomierzu wiara w powroty zmarłych z za grobu była na tyle silna, że nie hołdowali jej tylko chłopi, ale nawet wysoko postawieni duchowni.

Wampiry nie miały, więc łatwego "nieżycia" na Sandomierszczyźnie i przez długi czas lud tych ziem zmagał się z tymi demonami starając się je unieszkodliwiać. Zresztą nie była to tylko domena Sandomierszczyzny. Jeszcze w połowie XVIII wieku Cesarzowa Maria Teresa wydała oficjalne pismo zakazujące wszelkich praktyk antywampirycznych i nakazujące informować władze o wszelkich tego typu działaniach. Skoro sam dwór cesarski się wypowiedział w tym temacie, wiara w tego typu demony musiała być bardzo mocno zakorzeniona. Wzmianki o wierze w wampiry przetrwały do XX wieku dodatkowo utrwalone w literaturze skąd potem trafiły do kina (pierwszym horrorem mającym już 102 lata był „Nosferatu” o strasznym hrabim Orlocu).
Facebook Muzeum Zamkowe w Sandomierzu
1
2
3