Gospodarze już od pierwszych minut pokazali, kto rządzi na boisku. W 10. minucie Sebastian Mazur otworzył wynik, a chwilę później Marcin Sudy wykorzystał sytuację po rzucie rożnym i strzałem głową podwyższył prowadzenie. Piotr Frańczak dołożył dwie kolejne bramki, dzięki czemu do przerwy OKS prowadził 4:0. Po zmianie stron dołożyli kolejne trafienia Damian Nogaj i Danił Pryimaczenko, zamykając spotkanie efektownym festiwalem strzeleckim.
Najpiękniejszym momentem był gol Nogaja, który po podaniu bramkarza Patryka Dulnego wygrał biegowy pojedynek z obrońcami i pewnym strzałem umieścił piłkę w długim rogu.
– Cóż można powiedzieć. To był blamaż w naszym wykonaniu. Uczulałem zawodników przed meczem, jak on może wyglądać i ćwiczyliśmy pewne rzeczy, ale niestety - różnica klas na boisku była widoczna. Gratuluję OKS wyniku i bardzo dobrej gry. Sam skład osobowy naszego rywala jest budowany na czwartą ligę, są tu nazwiska z przeszłością trzecioligową. Jestem przekonany, że OKS będzie nadawał ton tej lidze. Nasz zespół to jest plac budowy, mamy wielu zawodników młodych i nieogranych – podkreślił trener Wisły Sandomierz, Tomasz Dzieciuch.
Dla Wisły Sandomierz to lodowaty prysznic i sygnał, że przed drużyną wiele pracy, by jak najszybciej wrócić na właściwe tory i uniknąć kolejnych lodowatych doświadczeń w sezonie.