To pierwsza tak szeroka prezentacja jego twórczości w rodzinnym mieście artysty. W przestrzeniach Muzeum Zamkowego zgromadzono blisko 120 dzieł: dokumentacje działań performatywnych, obrazy, rysunki, rzeźby, instalacje, a także poezję i zapiski artysty. Ekspozycja nie tylko ukazuje bogactwo form, jakimi posługuje się Warpechowski, ale przede wszystkim opowiada o jego konsekwentnej, często radykalnej postawie twórczej.
– Mistyk, radykał, tradycjonalista, filozof, klasyk i outsider. Dla mnie to artysta absolutny – mówi Kinga Kędziora, kuratorka wystawy. – Chciałam pokazać, czym jest dla niego sztuka, z antropologicznego punktu widzenia. Dla Warpechowskiego to nie tylko środek ekspresji – to życie samo w sobie.
Performance’owe działania Warpechowskiego od zawsze budziły emocje. W „Autopsji” z 1974 roku artysta wyjął z wody rybę, kładąc ją na stole, sam zaś zanurzył głowę w akwarium. Oboje – człowiek i ryba – dusili się poza swoim środowiskiem. To nie była metafora, lecz brutalna dosłowność egzystencjalnego przesłania. W „Champion of Golgotha” pojawił się w stroju sportowym i z butelką Coca-Coli, komentując przenikanie duchowości przez konsumpcjonizm.
Wystawa w Sandomierzu to nie tylko hołd złożony Warpechowskiemu, ale i próba zbliżenia się do istoty sztuki jako aktu prawdy. Dla widza to szansa, by wejść w świat artysty, w którym gest i milczenie znaczą więcej niż słowa.
Ekspozycja dostępna będzie przez całe lato.