O działaniu Ratusza wraz z Sandomierskim Centrum Kultury opowiedziała dyrektorka tej instytucji Kamila Kremiec-Panek.
"Sala Ekspozycyjna Ratusza podzielona jest na trzy części: w jednej z nich znajdują się wystawy czasowe, które zmieniają się średnio co dwa miesiące. Obecnie zapraszamy na wystawę "Jan, Piotr, Stanisław… Młodożeniec". W środkowej sali znajduje się wystawa "Zgoda sandomierska". Po lewej stronie powstała w tamtym roku niesamowita wystawa "Czarno-biała fotografia", gdzie można poznać historię fotografii." - mówi pani dyrektor.
Kolejnym gościem naszego mobilnego studia była znana sandomierska fotografka Ewa Sierokosz z d. Kosowska. Pani fotograf przekazała słuchaczom, iż nie ma dnia aby wyszła z domu bez aparatu. Fotografka przeniosła odbiorców do lat 90., opowiedziała o swoim dzieciństwie, gdzie od małego towarzyszyła ojcu przy tworzeniu zdjęć. "Jak się miało od małego styczność z fotografią, to trzeba się było wdrażać pomału, to było ciekawe. Bo jak się wywoływało film, to nie było wiadomo co wyszło. To była taka magia." - dodaje pani Ewa.
Następnie o wcześniej wspomnianej wystawie "Czarno-biała fotografia" opowiedział Piotr Kusal, koordynator do spraw artystycznych i organizacja wystaw. Jest ona dostępna w Ratuszu i do obejrzenia od środy do niedzieli w godzinach 9-17. Dzięki niej poznać możemy po pierwsze historię fotografii, zobaczyć jak wyglądały dawne aparaty fotograficzne, a poza tym poznać sandomierskich fotografów, których nie ma już z nami. "Staraliśmy się oddać taki klimat, jak to mogło być w tym starych zakładach fotograficznych, jak to mogło wyglądać." - dodaje pan Piotr.
Ostatnim gościem na naszym rekordowym fotelu był Rafał Biernicki, artysta i fotografik. Opowiedział o największym aparacie, stojącym właśnie w Sali Ekspozycyjnej Ratusza, który ma aż 2 metry długości, a sam obiektyw waży blisko 16kg. Ponadto w rozmowie nasi słuchacze mogli dowiedzieć się o technice mokrego kolodionu z 1850 roku. "Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten aparat na aukcji to pomyślałem, że taki aparat musi kupić naprawdę niezły wariat. I trafił on w moje ręce. Potem kiedy sobie te słowa przypomniałem, to się z tego uśmiałem. Bo wyszło, że sam tym wariatem jestem." - mówił artysta.