Radna miasta Sandomierza już 19 maja skierowała do burmistrza interpelację, w której wyliczyła szereg nieprawidłowości: wysokie pokrzywy przerastające ławki, dziko rosnącą trawę przy murze, uschnięte drzewo przy Kozich Schodkach i ograniczony widok na Collegium Gostomianum. Zgłosiła również problem z zapadającą się nawierzchnią oraz nieprawidłowości w pielęgnacji nowych nasadzeń przy stadionie miejskim.
Kilka dni później głos zabrał wicemarszałek województwa, publikując obszerny wpis na swoim profilu na Facebooku. „Tak Sandomierz wita turystów…” – zaczął, relacjonując dramatyczny stan przestrzeni publicznej. Wskazał m.in. na ponad dwumetrową betonową dziurę przy deptaku, niewidoczną tablicę z cytatem o błogosławieństwie oraz zaniedbane otoczenie pomnika.
Z jego relacji wynika, że dopiero po interpelacji radnej rozpoczęto pierwsze porządki – wykoszono część trawy i wycięto pokrzywy. Wciąż jednak, jak podkreśla wicemarszałek, skarpa wygląda jak „wielkie krzakowisko”.
Na koniec padły pytania o sens istnienia miejskich struktur interwencyjnych, skoro ich działania są widoczne dopiero po publicznym nagłośnieniu sprawy.
Według nieoficjalnych informacji, miasto ma zająć się sprawą kompleksowo do końca bieżącego tygodnia.