Wójt zaprosił mieszkańców do Gminnego Centrum Kultury, by przedstawić swoją decyzję odnośnie przyszłości oświaty w Grębowie. Wszystko w związku z narastającym wśród rodziców dzieci szkolnych zaniepokojeniem i docierającymi doń informacjami o planowanych, drastycznych zmianach w gminnym systemie edukacji. W kilka dni niemal tysiąc osób podpisało się pod petycją sprzeciwiającą się planom reformy. Z informacji, które dotarły do rodziców, a które wybrzmiały m.in. podczas dyskusji na sesji rady gminy wynikało, że władze Grębowa chcą, by od nowego roku szkolnego w podstawówkach w Krawcach, Wydrzy, Zabrniu i Żupawie funkcjonowały oddziały przedszkolne oraz klasy od 1 do 6, a uczniowie z klas 7 i 8 mieliby być dowożeni do szkół w Stalach i Grębowie.
Zaniepokojenie rodziców było tym większe, że przekazywane sobie informacje zakładały, że w perspektywie kilku lat w szkołach pozostaną tylko przedszkolaki i uczniowie z klas 1-3...
Drenaż i konspiracja
- Dementuję: żadnych likwidacji i kasacji szkół nie będzie - dowodził wójt Kazimierz Skóra, jednocześnie tłumacząc konieczność wprowadzenia oszczędności w oświacie. Wydatki z nią związane drenują budżety wszystkich samorządów ze względu na niedostateczną wysokość subwencji. Stąd szukanie planu awaryjnego. - W tej chwili trwają prace nad przyszłorocznym budżetem gminy, próbujemy go spiąć i szukamy pieniędzy. W minionym roku na oświatę zabrakło gminie ponad 10 milionów, stąd były cięcia w inwestycjach. W tym roku, na dzisiaj, oświata to już około 17 milionów na minusie. Koszt utrzymania dzieci jest horrendalnie wysoki, bo klasy są malusieńkie. Na komisjach i na radzie radni dyskutowali, jak sobie z tym poradzić. Rozmawialiśmy o trzech rozwiązaniach, z czego aktualny jest wariant trzeci, oszczędnościowy. Krótko mówiąc: zastępstwa doraźne, łączenie klas, ale wszystkie dzieci zostaną w swoich szkołach macierzystych.
Zabierając głos wójt wielokrotnie zarzucał mieszkańcom, że zrzeszyli się w "grupę inicjatywną" i prowadzili "działalność konspiracyjną", tajne spotkania, sianie paniki, nawet... działanie w amoku. Mieszkańcy dowodzili z kolei, że przeciwstawiali się likwidacji w sposób nie "podziemny", a jawny i zaprosili wójta na kilka spotkań, na których jednak się nie zjawił. Powoływali się także na niedawną sesję rady gminy, podczas której padały konkretne pomysły, w opinii rodziców dzieci: niekorzystne dla wszystkich.
Sytuacja podczas tego zebrania chwilami była bardzo burzliwa, ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się oklaskami dla włodarza, kiedy kilkukrotnie powtórzył: - Żadnej likwidacji nie będzie!
Bez wiedzy i robienie dobrze
Podsumowując spotkanie wójt Skóra powiedział: - Pytam się, o co chodziło w tym wszystkim? Sen wariata. Ten konflikt w mojej ocenie był sztucznie wywołany przez określone siły, bez jakiejkolwiek wiedzy, bez konsultacji ze mną, po zebraniach konspiracyjnych. Dzisiaj wszystko wytłumaczyłem. Osobiście uważam, że nauczanie w klasach łączonych jest gorsze od nauczania w klasach pełnych, w szkołach pełnych, wskazywałem, że są inne możliwości dydaktyczne, wychowawcze, ale do niektórych to nie dociera. Niektórzy nie chcą zrozumieć, że chcę im "zrobić dobrze", jakby to nie zabrzmiało. I jestem święcie przekonany, że po pewnym czasie zrozumieją, że jednak popełniają błąd.
Jednocześnie zadeklarował: - Żadnych likwidacji nie było, nie ma i nie będzie. Podkreślę tylko, że radni dyskutowali, do czego mają pełne prawo, ja dyskutuję, dyrektorzy dyskutują, w jaki sposób szukać gminnych oszczędności. To jest nasz święty obowiązek, bo ja nie mam tylko rodziców z klas 3-osobowych czy 5-osobowych "na głowie", ale mam 10 tysięcy mieszkańców w całym Grębowie, muszę wszystkim zapewnić możliwości rozwoju i życia. A ludzie chcą, żebym pieniądz wydawał racjonalnie, żeby nadal podatki gminne były niskie, opłaty lokalne też małe i staram się, żeby ludziom się żyło dobrze.
Presja ma sens
Jak spotkanie podsumowała jedna z uczestniczek spotkania? - To spotkanie nas zaskoczyło, jeśli chodzi o wariant trzeci i pomysł na dalsze funkcjonowanie gminnej oświaty. Okazuje się, w myśl tego, co pan wójt powiedział, że to w kuratorium nastąpiła jakby motywacja zmiany decyzji, bo tam się okazało, że nie można przenieść klasy siódmej i ósmej do szkoły w Grębowie, czyli rozczłonkować szkoły. Chyba z tego powodu nastąpiła zmiana decyzji pana wójta, aczkolwiek w obliczu takiego dynamizmu argumentów i zwrotów w dyskusji trudno jest, przynajmniej w mojej głowie, wykrzesać takie zaufanie, żebym czuła się uspokojona - mówiła Monika Jabłońska.
Jak zapewnia pani Monika w imieniu rodziców dzieci ze szkół w gminie Grębów: - Cały czas będziemy kontrolować, przychodzić na sesje, słuchać i pilnować tego, by faktycznie do momentu całkowitego zamknięcia organizacji pracy szkół w gminie mieć taką pewność, że kolejnych zwrotów akcji nie będzie. Oprócz różnych, barwnych momentów myślę, że warto było tutaj przyjść i posłuchać tych wszystkich opinii, pytań i wypowiedzi. Spotkanie było i zaskakujące, i w jakimś sensie też owocne. Ta nasza presja, nazywana bezsensem czy działaniem w amoku, ma chyba jednak sens - mówi M. Jabłońska.