Pełnometrażowy film o Januszu Korczaku wymyślili, opracowali, zrobili i wyprodukowali uczniowie oraz kadra Szkoły Podstawowej nr 10. Łącznie ponad 70 osób. Pracowali przez ponad rok. Dla idei stworzenia filmu o patronie swojej szkoły, Januszu Korczaku, znakomitym pedagogu, dzięki któremu "dzieci zyskały głos". Produkcja obejmowała opracowanie scenariusza, dobór aktorów, ale też znalezienie miejsc do odpowiednich ujęć, przygotowanie elementów scenografii, charakteryzacje. Roiło się tu od asystentów reżysera, operatorów, pomocników - dzieci... I od drożdżówek, które zdają się być leitmotivem produkcji. Tak jak one grają role przedwojennych smakołyków, tak każdy widz wypatrzy w filmie pięknie udające przedwojenne kamienice fragmenty Parku Dzikowskiego, schody tarnobrzeskiego magistratu tudzież wnętrza tarnobrzeskiej restauracji. Magia kina w czystej postaci!
Film o Korczaku to znakomity przykład realizacji jego idei: tu dzieci wielokrotnie grają "pierwsze skrzypce", nadają ton poszczególnym scenom, są ich pierwszoplanowymi bohaterami. Ich opinia jest ważna, a duża część filmu pokazana jest właśnie z ich perspektywy. Myślą przewodnią obrazu jest kształtowanie się idei pedagogicznych w człowieku, którego poznajemy od najmłodszych lat i obserwujemy aż po sam koniec życia. Idei, dodajmy, budowanej konsekwentnie przez długi czas, uzupełnianej doświadczeniem zawodowo-życiowym, kolorowanej relacjami z ludźmi czy historią społeczno-polityczną.
Role kilku nauczycieli (nie sposób nie wymienić Barbary Kowal, Magdaleny Kaproń, Sławomira Partyki, Izabeli Serafin-Rabowicz) zasługują na wyróżnienie, natomiast Korczak grany przez ks. Rafała Kusiaka to mistrzostwo. To Korczak in spe, który wierzy w to, co mówi, wie, o czym mówi i dlaczego. Aktorskie umiejętności na co dzień księdza-katechety budują atmosferę, nadają granej postaci autentyczności - wszak, jak mawiał Korczak, "nie takie ważne, żeby człowiek dużo wiedział, ale żeby dobrze wiedział; nie żeby umiał na pamięć, a żeby rozumiał, nie żeby go wszystko troszkę obchodziło, a żeby go coś naprawdę zajmowało”. Bardzo dobry montaż, wpisująca się w subtelną kolorystykę i klimat muzyka, sprawnie prowadzona reżyseria, nawet dobór słów w scenariuszu - wszystko to zasługuje na podziw tym większy, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wielomiesięczna praca była wykonywana dla idei. Bo za wypłatę raczej nie można uznać drożdżówek serwowanych od czasu do czasu, na ile starczył filmowy budżet.
Społeczności tarnobrzeskiej "Dziesiątki"! Owacje na stojąco, które zgotowała Wam publiczność w tarnobrzeskim kinie Wisła, były w pełni zasłużone. Sam Korczak byłby z Was dumny. Z Was, młodzieży, bo ten film jest z Wami, dla Was, o Was (przez Was współtworzony). Ale też z Was, dorośli, którzy idealnie wpisaliście się w jego naukę: "dobry wychowawca, który nie wtłacza a wyzwala, nie ciągnie a wznosi, nie ugniata a kształtuje, nie dyktuje a uczy, nie żąda a zapytuje – przeżyje wraz z dziećmi wiele natchnionych chwil".